happy bday igor ! 🙂
(The eyes are useless when the mind is blind)
I refuse permission for any living and non-physical being to enter my body, mind, soul, spirit and energy field for any intenstions that are other than love. I break all contracts, vows and agreements I might have made knowignly or unknowingly in all time, space and dimesnion that in any way diminish the fullest expression of my joyfull soul essensce. I break these agreements from this moment backwards, through every experience of my past and from this moment forward until the end of all time.
Thank you that it is already done 🙂
siedzę właśnie w schronisku
piję malinową herbatę z cytryną
zmarzłem ! 🙂
lubię te chwile, kiedy zwykłe rzeczy nabierają wyjątkowego smaku
przesiedziałem godzinę na jednym z lepszych zachodów słońca w okolicy
jutro się urodzę i zobaczę pierwsze promienie
mama czytała mi dzisiaj swój pamiętnik:
”Jest mój skarb, 4:30 rano, urodził się twarzą do słońca. Żebyś był radosnym, dobrym bytem!”
chyba się udało 🙂
noce w górach zawsze są wyjątkowe i naprawdę większego znaczenia nie ma, w których rejonach planety aktualnie jesteś
każde góry są fajne, a jak z jakiś przyczyn jest źle, to w górach zawsze jest dobrze!
do tego gwiazdy są nad samą głową, jest cisza, spokój, bezkres
obudziłem się lekko po piątej, miałem niecałą godzinę do wschodu
słuchawki, blues, zadyszka
trochę światła z czołówki, granat u góry, trochę nieswojo
oglądam się co jakiś czas za siebie, czy aby na pewno jestem sam
dochodzę do szczytu (lepiej wolniej niż szybciej 🙂 )
pusto! słyszę wiatr przez słuchawki
zabiera kurtkę i przywiewa myśli z zachodu
fajnie jest czasami przewietrzyć głowę
”zachodni wieje wiatr, trzeba ruszać w świat…”
schowam się za budę, tam nie wieje
witaj dniu! wszystkiego najlepszego igor! MIŁOŚCI! adrenaliny i tripów dookoła planety chłopak!
cały horyzont pomarańczowy, później żółty i w końcu jest, tyle lat świetlnych od nas, a tak ciepło!
Ogrodzenie sforsowałem nie tylko ja, widze stuktuty, buty górskie, szeleści goretex, na plecach plecak na przynajmniej górski tydzień.
- cześć, można?
- no pewnie, proszę!
- skąd jestes?
- stamtąd, 50 km stąd
- Polak?
- Czech?
- mówisz po angielsku? łatwiej będzie 🙂
- yes !
- o tej porze? co tu robisz?
- urodziłem się dzisiaj, chciałem sobie przypomnieć
- ale pięknie !
Zaskakuje mnie to za każdym razem, zaczyna się zwyczajnie, prawie ”od pogody”, później delikatnie zbacza na ”testowy” co myślisz. Trwa raczej krótko i kończy się zawsze tak samo. Wędrówka dusz, byty, energia, dobro, siła stwórcza i tu nazywaj swoją religię jak chcesz. O doświadczaniu Boga w nas samych. O zrozumienie sensu i celu. Wyglądają zawsze inaczej. Czasami każą mi się przytulać, dotykać dłońmi ziemię. Inni mi mówią co mam i jak to powiniennem rozwijać. A zaczyna się ”od pogody” hahaha! Później trafiam ich na autostradach, w górach, na plaży, w sklepach. Nigdy nie wiem kiedy.
Aleś studiował filozofię. Z tego co mówi wnioskuję, że dba mocno o swojego ducha. Fajne rzeczy mówi, miło się tego słucha. Spora część z nich została już mi przekazana przez niego podobnych. Jakaś forma potwierdzenia.
Wschodzi słońce, siedzimy opraci plecami o drewnianą ścianę. Tematy płynął same. Trochę się chyba znamy. Ale Matka Natura jest niesamowita. Mgły w dolinach, góra pomarańczowieje powoli. Koloryt. Ciekawe ile z tego widzimy jak jest, a ile interpretują nasze oczy i umysł.
- Latałeś kiedyś na czymś Aleś? Fajnie by było tu teraz pokrążyć nad Śnieżką!
- Latałem ale to jest dla dzieci.
- Jak to dzieci?
- Nie no źle to określiłem. Widzisz ja chyba z tego wyrosłem. Rozumiem tych ludzi, którzy latają. Sam kiedyś latałem na paralotni. Ale w życiu nie o to chodzi. Chodzi o rzeczy proste tu i teraz. O szczęście w błahości codzienności. I można to nazywać górnolotnie ale to wszystko w gruncie rzeczy jest proste. Jesteśmy świadkami tylko tego, na co mamy wpływ. Dostrzeżenie problemu to ego. Pomoc i stanie się częścią rozwiązania – to światło! Wiele nauk duchowych podkreśla korzyści z samego bycia. Ale nie przyszliśmy na świat, by być, ale by się stawać! By przezwyciężać nas, niszczycielskie przekonania i stawać się idealnymi bytami. Widzisz, nasza dusza ma wbudowany system nawigacyjny, zaprojektowany tak, by zabierał nas we właściwe miejsca we właściwym czasie, tak abyśmy w naszej podróźy spotkali właściwych ludzi. W ten czy inny sposób zaprowadzi nas na przysłowiowy róg ulicy, gdzie poznamy naszą bratnią duszę, lub sprawi, żę spóźnimy się na samolot i zmuszeni lecieć kolejnym usiądziemy obok naszego przyszłego partnera biznesowego.
- Ej Aleś u mnie to tak nie działa, co wsiadam w samolot, liczę na to, że usiądzie w końcu koło mnie magiczna blondynka!
- Działa, działa. Widocznie nie jesteś na to jeszcze gotowy! Wracając do tematu. Problem polega na tym, że nie zawsze zwracamy uwagę na wskazania tego duchowego systemu nawigacji, więc gubimy drogę. Musimy dostrzegać okazję jakie niesie nam codzienność, by osiągnąć nasze przeznaczenie i przezwyciężyć ograniczające nas przekonania. Póki nie otworzymy oczu i nie ujrzymy siebie w pełni – całego dobra i zła, może nam się wydawać, że inni mają w życiu lepiej. Pierwszym krokiem do przyjęcia odpowiedzialności jest zaakceptowanie siebie i swojego życia takim jakim jest. Przecież to własnie tu umieściła nas dusza. Dopiero wtedy będziemy w stanie zobaczyć, że wszstko jest częścią idealnego planu, a nasze życie jest dokładnie takim życiem, jakiego nam potrzeba. Puentując w pewien sposób wszystko sprowadza się do prawdy, że na tym świecie można istnieć na dwa sposoby. Jednym z nich jest prymitywne podejście oparte na tymczasowych rozwiązaniach. Jesz, śpisz, pracujesz, śpisz i w kółko. Oparte również na cierpieniu z powodu pustki, nielicznych momentach prawdziwego szczęści oraz obawie o to, co przyniesie nam i światu jutro. Drugi sposób to zaakceptowanie i docenienie wszystkiego i wszystkich osób napotkanych na naszej drodze i uznanie, że zostali umieszczeni na tym świecie by pomóc nam osiągnąć doskonałość.
– Ciężko się z tym nie zgodzić! Musze Ci opowiedzieć co dziwnego mi się ostatnio przytrafiło. Jechałem samochodem z Wrocławia w stronę Gór Sowich. Dzień jak codzień w sumie. Nic specjalnego się nie wydarzyło. Standardowe dolnośląskie 24h. Jadę. Zwykły dzień. W środku odczuwam spokój. Takie pogodzenie z samym sobą. W życiu tak wcześniej się nie czułem. Wyjątkowa chwila. Bez dwóch zdań coś czego jeszcze nie doświadczyłem. Dobrze mi. Lubie być ostatnio sam. Lubie gdzieś iść, jechać sam. Tak jak te urodziny tu i teraz. Aleś jesteś po filozofii, to te tematy łatwiej Ci wchodzą. Nie wiem, mama mi mówi, że fiksuję i trochę się martwi. Ale ja mam w środku taki wyjątkowy spokój. I nie chodzi o to, że rozczarowuje się ludźmi, że przegrywam walkę z żalem kiedy bliscy zawodzą. Straciłem wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią i kochania tych, którzy mnie nie kochają. Jest mi dobrze w duszy. Zastanawia mnie to, czy to jest okay?
- Staaaary! To jest piękne! i nazywa się po prostu wolność…
Uśmiecham się sam do siebie, do tej ciepłej gwiazdy też. Coraz wyżej. Budzi się dzień. Jest już sporo po 8. Zgłodniałem. Schodzę na urodzinowe ciastko.
Mamę mam Mistrza Świata! Zna temat lekcji życia bardzo dobrze. Sporo wie. Kiedyś byłem świadkiem jak musiała konfrontować się z klientem u niej w firmie (ponoć im bardziej pod górę, tym bardziej wartościowa lekcja). Facet nie miał racji, próbował różnych technik negocjacyjnych, aż stał się gburowaty i nieprzyjemny. Riposta była krótka:
- ”aaaa spieeeeerdalaj pan!”
Byłem piętro wyżej. Schodzę po schodach śmiejąc się mocno. Pytam ”tak się dałaś wyprowadzić! a co z lekcją?”
– złość przeszła w śmiech – ”w dupie z tą lekcją, idę na wagary!” usłyszałem 🙂
Genów się nie oszuka więc normalną sprawą jest, że zdarza mi się wagarować 😉
Aleś wyciąga garść czegoś pomarszczonego. Chcesz grzyby? Pyta.
Jakie grzyby? Magical mushrooms! Rosną tutaj, Karkonosze są ich pełne. Zbierałem wczoraj całe popołudnie. Weź pięć i popatrzysz na to wszystko inaczej. Na filozofii mieliśmy analizę psychodelików. Teoria, teorią, ale chciałem tego doświadczyć. Działa. Rozwija duszę. Wiesz więcej.
Fajnie brzmi! ale ja nawet nie wiem jak smakują blanty, a co dopiero psychodeliki. Odnośnie narkotyków w moim życiu zawsze miałem dwie podstawowe zasady:
- ”ćpaj sport”
- ”smoke tires, not drugs”
Niech tak zostanie, a duchowo będę rozwijał się bez skrótów – ”…by Twoja rozpoczęta wielka przygoda, jaką jest życie, przyniosła Tobie i światu moc pozytywnej zmiany. Jestśmy szczęśliwi, że Cie mamy… 😉 Nalepszego synku!”
Wypije dzisiaj za wszystkich nicponi, hultai i łobuzów
i za każdą duszę, która poszukuje, a nie podąża za tłumem
renegaci !!! 🙂
“Be patient toward all that is unsolved in your heart and try to love the questions themselves, like locked rooms and like books that are now written in a very foreign tongue. Do not now seek the answers, which cannot be given you because you would not be able to live them. And the point is, to live everything. Live the questions now. Perhaps you will then gradually, without noticing it, live along some distant day into the answer”. -Rainer Maria Rilke
Posłuchaj koniecznie:
i to:
ha ! jak miło 🙂